Czuję się jak kobieta jaskiniowa. Słowo honoru. Wyszłam dzisiaj na słońce – nie powiem – całkiem zadowolona. Robiłam w ogrodzie ‘tosiamto’. I kiedy w końcu padłam na kanapie zmęczona, zawieszona w niezwykłym ostatnio na Mazowszu widoku błękitnego nieba, zdałam sobie sprawę jak bardzo nienaturalny wydał mi się stan skąpania w słońcu. Jakbym wydobyła się z jakiejś podziemnej jaskini… gdzie ciemności panowały przez ostatnie miesiące…
A przecież cały grudzień spędziłam na południu Portugalii, gdzie w grudniu tyle jest luksów światła, co u nas w kwietniu lub maju. Jak widać nie da się na zapas napełnić światłem, tak jak i nie da się na zapas wyspać. Oczy się mrużyły same, w oślepiającym świetle – hahahah! Sama nie wierzę co piszę. Ale – jako rzecze Zaratustra – tak było…
Korzystając z tego wyjątkowego dnia, postanowiłam posypać trawnik i tulipany dolomitem oraz przesadzić pnącą hortensję w miejsce, gdzie może być bardziej podziwiana. Nie jestem tylko pewna, czy to nie za późno na jej przesadzanie, bo pączki całkiem już zielone i duże. Zaskoczyła mnie ilością nowych pędów jakie w ciągu ostatnich lat wypuściła. No i przy okazji zauważyłam, że ciemiernik zapuszczony, a przecież kwiaty już całkiem duże i w drodze.
Przycinanie ciemiernika
Tak więc kochani, to jest ostatni dzwonek by przyciąć ciemierniki. Usuwamy wszystkie liście na wysokości ziemi. Zostawiamy tylko pędy z pąkami kwiatowymi. Tak jak na zdjęciach
Skomentuj, twoja opinia ma znaczenie :)