Płaskie pola uprawne rozciągające się jak okiem sięgnąć po prawej i po lewej stronie drogi nie obiecują nic. Ziemniaki, zboża – zero ekscytacji. Po 90 kilometrach z Lille, dojeżdżamy do malutkiego Sericourt, gdzie mieszka około 50 osób. Wąskie drogi w malutkim Sericourt stanowią nie lada wyzwanie dla naszych mistrzów kierownicy. Oznaczenia wskazują, że dojechaliśmy dobrze. W każdym momencie spodziewamy się ogrodu. Wyjeżdżamy zza kolejnego morderczego zakrętu spodziewając się ujrzeć zapowiedź ogrodu, ale zamiast tego widzimy polną drogę, kolejne płaskie pola i czerwony punkt na horyzoncie. To „Ojciec Zygmunt”. Nasz znakomity pilot. Dobra, acz przekorna czasem dusza. Wyprzedzam pytania – nie, nie obraził się na nas. Szukał ogrodu, którego spodziewaliśmy się za zakrętem. Zatrzymujemy się i zabieramy „Ojca Zygmunta”. Czyż nie jest to jeden z tych momentów, który na zawsze zostaje w pamięci?
Z zaniepokojeniem wypatrujemy ogrodu. Płaskie i niezadrzewione wywołuje niepokój – w niczym nie przypomina ogrodu. Szczęśliwie w oddali widać duuuże drzewa. Po kilku minutach dojeżdżamy do lasu. Droga nadal wąziutka. Pojawia się znak „Les Jardins de Sericourt”. Ogrodu nadal nie widać, ale dobre chociaż to, że jesteśmy nadal na dobrej drodze. Dojeżdżamy do dużej willi i zabudowań gospodarskich na wyżwirowany podjazd. Stare duże drzewa i ozdobna metalowa brama dają przedsmak uczty.
Ogród ma dopiero 30 lat. Założony został na siedmiu hektarach terenu porośniętego starodrzewem. Wielkość ogrodu podobna do naszego ogrodu botanicznego we Wrocławiu. Autorem projektu i właścicielem ogrodu w Sericourt jest znany francuski architekt krajobrazu Yves Gosse de Gore, który powitał nas serdecznie i z chęcią opowiadał o symbolice poszczególnych części. Ogród podzielony jest na dwie podstawowe części. Jedna jest o wojnie, druga o pokoju i życiu. Nie opowiem wszystkiego w jednym artykule – nie da się przekazać wszystkiego na raz. Lepiej smakować to w częściach.
Ogrody Sericourt to jedyne ogrody, w których odzwierciedlenie znalazła zarówno wojna jak i pokój. Skąd wojna? 300 kilometrów od Sericourt są plaże Normandii, gdzie lądowali Alianci w trakcie drugiej wojny światowej. Kryptonim akcji to „Plaża Omaha” – położona jest w Normandii, rozciąga się na przestrzeni ponad 6 km, pomiędzy Sainte-Honorine-des-Pertes, a Vierville-sur-Mer. Pamięć o tych wydarzeniach jest w Normandii wciąż bardzo żywa, stąd inspiracje. I chcę podkreślić, że ogrody Sericourt wcale nie są z tego powodu smętne czy przygnębiające. Są zadziwiające. Nie ma nadętych pomników. Symbolika ukryta jest w elementach z jakich zwykle składa się ogród: rośliny, ziemia plus rzeźby – wszystko daje dowód niezwykłej wyobraźni.
Dzisiaj trochę zdjęć pokazujących ogród ogólnie. Charakterystyczne jest połączenie dużej ilości roślin formowanych z rozpasaniem dzikiej natury. Akurat to lubię najbardziej. Mam nadzieję, że i Tobie będzie się podobać.
Jeśli jedziesz samochodem do Anglii i wybierasz się na przeprawę promową w Calais, to możesz trochę zboczyć z drogi, aby odwiedzić Ogrody Sericourt, to tylko 100 km na południe od Calais. Ogrody otwarte są 1 maja do 15 października.
leloop napisał
ogród chętnie fotografowany jest zima, bukszpanowe formy są jeszcze bardziej wyraziste 🙂
piękny, lubię takie graficzne ogrody 🙂
Locja napisał
Ewo, pięknie tam. Ale przycinanie to szczególna umiejętność. Ja się nawet nie „chytam”…
Halina Oleksa napisał
Pni Ewuniu o pięknym uśmiechu . BYŁYŚMY RAZEM W TYM OGRODZIE I OCZYWIŚCIE NA TEJ UROKLIWEJ WYCIECZCE. Zdjęcia Pani są śliczne — GRATULUJE .Pięknie pozdrawiam Halina Oleksa
Halina Oleksa napisał
Pani Ewuniu ja też podeślę Pani zdjęcia z naszej bajkowej wycieczki . OCZYWIŚCIE TE NA KTÓRYCH WŁAŚNIE JEST PANI .
Ewa napisał
Prawda, prawda. Relacja z wycieczki jeszcze w przygotowaniu 🙂
Ewa napisał
Bardzo proszę 🙂 i dziękuję!